FOTO-HIGIENA - BUDOWLANI: Wypowiedzi pomeczowe
Zapraszamy do zapoznania się z wypowiedziami po meczu 15. kolejki III ligi dolnośląsko-lubuskiej, w której Foto-Higiena Gać grała z Budowlanymi Lubsko. O wypowiedź poprosiliśmy zawodników obu drużyn: Manuela Kowalskiego oraz Pawła Synowca. Zapraszamy do lektury!
Manuel Kowalski - bramkarz Budowlanych Lubsko
- Jesteśmy beniaminkiem i to z drugiego rzutu, bo przecież gramy w trzeciej lidze tylko dlatego, że z walki na tym poziomie rozgrywek zrezygnowały tuż przez rozpoczęciem sezonu dwie drużyny zielonogórskie - UKP Lechia oraz KS Falubaz. Mamy młody zespół, przy tym osłabiony kontuzjami kilku podstawowych graczy, więc trudno nam zdobywać punkty, szczególnie w meczach wyjazdowych. Liczyliśmy na nie w pojedynku z Foto-Higieną, bo ta drużyna ostatnio też się zbyt dobrze nie spisywała. Jak widać po końcowym wyniku - jednak trochę się przeliczyliśmy. Gdy gospodarze nie strzelili karnego, prowadząc 1:0, zwietrzyliśmy szansę na poprawę rezultatu. Minuty mijały, a niekorzystny dla nas wynik jednak się nie zmieniał. W tej sytuacji, po godzinie gry, zaryzykowaliśmy atakami liczniejszą grupą zawodników. To, niestety, spowodowało, że odkryliśmy się w defensywie. Na naszej połowie było teraz znacznie więcej miejsca, a dobrze grający z kontry gospodarze skrupulatnie to wykorzystali.
Paweł Synowiec - pomocnik Foto-Higieny Gać
- Borykałem się ostatnio z kontuzją ścięgna Achillesa, co nie sprzyjało budowaniu formy, więc w kilku poprzednich spotkaniach, jeśli wchodziłem na boisko, to z reguły z ławki rezerwowych. Dzisiaj trener Szukiełowicz desygnował mnie do gry od pierwszego gwizdka, przypisując mi jednocześnie trudną rolę rozgrywającego. Myślę, że nie zawiodłem szkoleniowca, mimo niewykorzystania rzutu karnego, bo na szczęście to nie zaważyło na końcowym wyniku. Przynajmniej na pewien czas muszę sobie jednak zrobić przerwę w wykonywaniu tego stałego fragmentu gry, bo strzelając z jedenastu metrów, tylko w tym roku w meczach o ligowe punkty spudłowałem już chyba po raz trzeci. Gdy dzisiaj znowu nie trafiłem do bramki z karnego, to chciałem się jak najszybciej zrehabilitować. Długo się nie udawało, ale w końcu zdobyłem gola i chyba w najlepszym dla nas momencie, bo rywal wtedy mocno naciskał, dążąc do wyrównania. Po tym moim golu na 2:0 goście stracili ochotę do walki. W końcowych minutach mogliśmy im zaaplikować jeszcze co najmniej trzy, a nawet cztery bramki. Niestety, zawodziliśmy przy tych stuprocentowych sytuacjach. Świetnie spisywał się także bramkarz Budowlanych - wygrał kilka pojedynków sam na sam i uchronił swój zespół przed znacznie wyższą porażką.
Foto.: Krzysztof A. Trybuslki "Gazeta Powiatowa - Wiadomości Oławskie"
Komentarze