W 21 kolejce podopieczni trenera Jerzego Nadolnego przegrali w meczu wyjazdowym na peryferiach Bierutowa z Lzs Solniki 3:1. Jakkolwiek to zabrzmi, to pozostawili po sobie dobre wrażenie.
Rozpoczęło się bardzo dobrze. W 4 min Józefowicz minimalnie przestrzelił z rzutu wolnego, ale już minutę później cieszyliśmy się z prowadzenia. Grzesiek Sitnik popędził z piłką od połowy sam na sam i nie dał szans bramkarzowi gospodarzy! Solniki próbowały wyrównać lecz czyniły to bardzo schematycznie a nasza obrona spisywała się znakomicie. Między 35 a 45 min. napór gospodarzy nasilił się. Próbowali pokonać naszego Grześka z najbliższej odległości jak strzałami z dystansu. Trzy razy wychodził z opresji obronną ręką...dwa razy ratowała nas poprzeczka. Do przerwy prowadzimy 1:0.
Druga część meczu zaczęła się tak jak pierwsza, w 48 min ładna akcja Sylwek, Kropski, Józefowicz jednak do szczęśliwego zakończenia zabrakło kilku centymetrów. W 60 min. padło wyrównanie. Niezbyt stanowczą reakcję naszych obrońców w polu karnym wykorzystali napastnicy LZS-u i Grzesiek musiał wyciągać piłkę z siatki. W tym momencie przewidywany był skomasowany atak Solnik, lecz nasz zespół ani myślał oddawać pola. Rozpoczęło się 10 min. w których zdominowaliśmy rywala stwarzając bardzo groźne sytuacje bramkowe. W 64 min. po trójkowej akcji Kropski Jasiński Sitnik ten ostatni z bliskiej odległości fatalnie przestrzelił obok bramki. W 67 min. Sylwek po świetnej indywidualnej akcji miał przed sobą tylko bramkarza i nie trafił czysto w piłkę (czyt. trafił w jedyną kępę na boisku). Następna minuta i kolejna szansa naszego zespołu, Nadolny obsłużył Kropskiego, ten huknął wprost w bramkarza, dobitkę Sitnika gospodarze wybijają na rzut rożny. W 70 min. na potężny strzał zza pola karnego zdecydował się Sylwek, zabrakło naprawdę niewiele. Kilkadziesiąt sekund później znów mamy szansę bramkową lecz Sylwek ostatnim podaniem niweczy wyborną kontrę wyprowadzoną przez Józefowicza. Przewaga nasza w tym momencie była ogromna o czym świadczą wymowne okrzyki obrońców Lzs-u "pomóżcie do cholery bo brakuje nam sił" w kierunku swoich kolegów z drużyny. Niestety jak zwyczajowo bywa w piłce marnotrawstwo się mści i tak było w tym przypadku. W 73 min. miejscowi wychodzą na prowadzenie. Długi przerzut na drugi słupek, zgranie głową i drugi gol dla Solnik stał się faktem. Dziesięć minut przed końcem tracimy trzeciego gola po kilkusekundowym bilardzie w polu karnym. W 86 min Nadolny głową zgrał do pędzącego Bartka Wiśniewskiego lecz ten z pierwszej piłki nie trafił w światło bramki. Jeszcze w następnej akcji Nadolny z Sitnikiem mogli zdobyć dla nas drugiego gola jednak trener chciał być asystentem a nie strzelcem i nasze konto bramkowe nie powiększyło się.